[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już miała opuścić miejsce dla świadków, lecz koroner jeszcze nie skończył.- Panno Spoons, czy wie pani, czemu lord Ellis przyszedł się zobaczyć z pannąPreston?Na chwilę zapadła absolutna cisza; Rillie zawahała się, po czym zwróciła sięznów twarzą do niego.- Nie mam pojęcia, wysoki sądzie.Drzwi pokoju, w którym rozmawiali, byłyzamknięte.Pan Tunks westchnął.- Dziękuję, panno Spoons.Gdy wywołano nazwisko kolejnego świadka, rozległ się podniecony gwar, niedlatego jednak, by publiczność wiedziała, że to siostra sir Francisa Willough-by'ego, lecz ponieważ pojawiła się niespodziewanie kolejna przedstawicielkaarystokracji.Inspektor Rivers spostrzegł, że panna Preston wygląda na zaskoczo-ną widokiem przybyłej.Diuszesa Ardenu, lady Alicja Taverner, była wysoka, bardzo szczupła i budziławielki szacunek.Bez sprzeciwu złożyła przysięgę (choć przez własnych przod-ków i małżeństwo z diukiem Ardenu była bez wątpienia równie utytułowana jakdiuk Llannefydd) i czystym głosem odpowiadała na pytania.- Czy jaśnie pani znała zmarłego?- Znałam.- Nie dodała nic więcej; odwróciła wzrok od lady Ro-zamundy i diu-ka.- Jak jaśnie pani wie, był to człowiek szlachetny i znany ze zbożnych dzieł.RLT- Owszem.- Możliwe, że ton jej głosu sugerował niewyrażoną wprost dez-aprobatę.Pan Tunks odkaszlnąt nerwowo.O co tu chodzi?- Stawiła się pani tutaj, bowiem wie o czymś mającym związek z jego śmier-cią?- Nie.prócz jednej rzeczy.- Czego mianowicie?- Z tego, co przeczytałam w gazetach dzisiejszego ranka, wnoszę, że kobieta,którą odwiedził w wieczór morderstwa, została powiązana z jego śmiercią tylkodlatego, że praktykuje mesmeryzm -bez żadnego innego powodu.Pan Tunks zachował powagę.- To niefortunne, że połączono te sprawy, muszę bowiem powtórzyć raz jesz-cze - znowu spojrzał na dziennikarzy - iż z zeznań, które usłyszeliśmy w tym są-dzie, nie wynika, by mesmeryzm odgrywał jakąś rolę w sprawie.- Bardzo się cieszę, że to słyszę.I choć mój brat - spokojnie skłoniła się sirFrancisowi Willoughby'emu (w sali rozległy się zdumione westchnienia) - się zemną nie zgadza, wierzę, że mesmeryzm to siła o dobrym, nie zaś złym działaniu.(Z różnych miejsc sali dobiegły szmery; gniewne, nieco głośniejsze od strony,gdzie siedziało kilku lekarzy, nie to przyszli usłyszeć).- Nic nie wiem o śmierci lorda Ellisa, ponieważ jednak czytelnicy gazet,zapoznając się z przebiegiem niniejszego dochodzenia, są świadkami oczernianiapanny Preston w związku z jej pracą magne-tyzerki - (pan Tunks poczuł przyga-nę) - stawiłam się tutaj, by się wypowiedzieć w jej obronie.Nie baczyła na wyraz przerażenia na twarzy brata.Sir Francis Wil-loughby,mocno zażenowany, szarpnął halsztuk, patrząc wszędzie, tylko nie na siostrę.- Jaśnie pani - odparł koroner, próbując odzyskać pozycję - jestem nie-zwykle wdzięczny za zgłoszenie się i tuszę, iż obecni panowie z prasy - znówrzucił im gniewne spojrzenie - wezmą sobie głęboko do serca jej słowa.Jeślimogę spytać, czy jaśnie pani zna pannę Preston osobiście, czy też wypowiada sięw sensie ogólnym?| Diuszesa popatrzyła przelotnie na Cordelię, po czym znowu zwró-ciła wzrok na koronera.- Znam ją i wiem co nieco o jej pracy.- Proszę więc to wyjaśnić sądowi.RLTLady Alicja Taverner, diuszesa Ardenu, mówiła bardzo jasno i zwięzle.- Jakiś czas temu musiałam się poddać bardzo poważnej operacji.Cierpiałamna raka.Musiano - zawahała się jedynie moment -amputować mi pierś.Nie zwróciła najmniejszej uwagi na westchnienia zaszokowanej publiczności.Naprawdę powiedziała pierś"?- Operacja jest niezwykle bolesna i doktorzy nie mogą lub nie chcą złagodzićcierpień, trzeba więc szukać pomocy samemu.Lekarze spoglądali gniewnie, lecz przysięgli nachylili się z uwagą: który z nichnie słyszał w swoim życiu krzyków dobiegających ze szpitalnego oddziału, gdzieoperowali chirurdzy?- Dowiedziałam się o umiejętnościach panny Preston i wezwałam ją do szpita-la.Nie ogłaszała się, nie narzucała mnie ani nikomu, kogo znam, po prostu o niejusłyszałam.Lady Alicja na jedną chwilę spuściła wzrok na dłonie w rękawiczkach, poczym spojrzała wprost na przysięgłych.Wszystkich siedemnastu mężczyzn wpa-trywało się w nią: niektórzy wstrząśnięci, niektórzy z przerażeniem, niektórzy zpodziwem.Słychać było jedynie skrzyp pióra, gdy pan Tunks notował bez chwiliprzerwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]