[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież, do licha, sama tak zrobiłaś, więc czemu nie możeszzrozumieć? Byłam wtedy dzieckiem, uczennicą, a ty jesteś dorosłą,wykształconą kobietą, zrobiłaś karierę, masz zapewnioną przy-szłość.Nie możesz się ze mną porównywać. Mogę, bo to jest dokładnie to samo: pokochałaś Stavrosa irzuciłaś wszystko, żeby być z nim.Zupełnie jak ja dla Dietera.Vonni zatrzymała się w pół kroku i obrzuciła ją zdumionymspojrzeniem. Jak możesz tak myśleć?! Tu nie ma ani cienia podobień-stwa.Co ty poświęciłaś? Nic.Wracasz na tę samą posadę, domężczyzny, któremu nadal nie ufasz.Wszystko, od czego ucie-kłaś, otrzymasz z powrotem i uważasz to za zwycięstwo?Elsa była wściekła. To nieprawda! wykrzyknęła z błyskiem w oku. Dieter251chce się ze mną ożenić! Nie będziemy się więcej ukrywać, za-czniemy żyć jak mąż i żona, a po pewnym czasie zostaniemyprawdziwym małżeństwem. Czyli jedynym powodem, dla którego uciekłaś, była chęćwymuszenia oświadczyn? A mnie się zdawało, że miałaś po-czucie zawodu, bo Dieter porzucił swoją córkę i uznał to zarzecz bez znaczenia.Czy już cię to nie mierzi? Mamy tylko jedno życie, Vonni.Musimy wyciągnąć ręce iłapać, co się da. I nieważne, komu to odbierzemy? Ty wzięłaś wszystko, co chciałaś, prawda? Stavros niczego nikomu nie obiecywał.Był wolny. A Christina? Nie wiedziałam o niej, póki tu nie przyjechałam.On jązostawił, a dziecko umarło, to całkiem co innego. A pieniądze? Przecież je ukradłaś.Nie możesz uważać sięza bielszą od bieli! To tylko pieniądze, a zresztą je zwróciłam.Co do pensa! To bajki, Vonni, przecież nic nie zarabiałaś.Wciąż trafia-łaś z powrotem do szpitala, skąd miałabyś wziąć tyle pieniędzy? Powiem ci, skąd.Z szorowania podłóg na posterunku,krojenia warzyw w tawernie Andreasa, sprzątania w delikate-sach, z uczenia w szkole angielskiego.oczywiście gdy tylkowytrzezwiałam na tyle, by zdecydowano się powierzyć mi dzie-ci.252 Robiłaś to wszystko? Myłaś podłogi.? Nie mam twoich kwalifikacji, Elso.Ani twojej pewnościsiebie, ani urody.W jaki inny sposób mogłabym zarabiać? Przebolałaś w końcu Stavrosa, co? Przebolałaś? Czemu o to pytasz? Nie wiem.Muszę wiedzieć, na wypadek gdybym podjęłainną decyzję. O nie, Elso, ty już podjęłaś decyzję: wracasz, wyciągaszręce i chwytasz, co się da. Czemu jesteś taka okrutna, czemu wszystko psujesz? krzyknęła Elsa. Ja okrutna? Ja coś psuję? Ja? Spójrz tylko na siebie, po-słuchaj; co mówisz.Już kiedyś ci wytknęłam, że przywykłaś, bywszystko było po twojemu.I naprawdę tak myślę.To jest tenbeztroski egoizm pięknych kobiet.Magda go miała, ty także.Tobardzo grozna cecha, bo daje ci zbyt dużą władzę.ale tylko doczasu.Do czasu. Czy Magda straciła urodę? To właśnie masz na myśli? Skąd mam wiedzieć? Masz swoje sposoby.Na pewno ktoś ci powiedział. Cóż, może cię to ubawi, ale masz rację.Ktoś mi powie-dział.właściwie nie jedna osoba.Magda straciła urodę, cowięcej, straciła w pewnym stopniu Stavrosa.Najwyrazniej po-jawiła się w ich firmie młodsza kobieta i Stavros spędza z niąsporo czasu. Vonni uśmiechnęła się do własnych myśli.253 Co za ludzie karmią cię takimi historiami? Jacy mścicieleroznoszą te plotki? Co za ludzie, pytasz? Pewnie tacy, którzy uważają, że na-leży mi się jakiś rewanż za utratę wszystkiego i pózniejsze mo-zolne wysiłki, aby odzyskać ludzki szacunek. Tobie nie zależy na szacunku burknęła Elsa. Zależy.Wszyscy potrzebujemy uznania, aby móc wy-trzymać z sobą samym i dopatrzyć się jakiegoś sensu w tymwszystkim. Ty jesteś wolny duch, nie dbasz o ludzką opinię upierałasię Elsa. Ale nie jest mi obojętne, co sama myślę o sobie.Nawia-sem mówiąc: owszem, przebolałam Stavrosa, chociaż zdarza misię jeszcze o nim myśleć.Wiem, że ma teraz siwe włosy ichciałabym go kiedyś spotkać na ulicy, pod warunkiem że mo-glibyśmy pogadać jak normalni ludzie.Ale to wykluczone. No dobrze, porozmawiajmy o mojej sytuacji powiedzia-ła Elsa rzeczowym tonem. Czemu nie miałabym wrócić doDietera? Proszę cię, wytłumacz mi to na zimno, nie chcę się ztobą kłócić. To bez znaczenia, Elso. Vonni westchnęła. Ty i tak niewezmiesz pod uwagę moich słów.Zrobisz, co zechcesz.Dajmytemu spokój, zapomnij, co ci mówiłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]