[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze wszystkie wciąż jakoś się trzymamy. On nie jest chory powtórzyła Catalina. Jest tylko zmęczony.Zbytwiele czasu spędził wczoraj w siodle.I niepotrzebnie wybrał się dziś na tę prze-jażdżkę.Choć pokazało się trochę słońca, nadal jest mrozno i wieje bardzo silnywiatr.Czułam to wyraznie, stojąc przy oknie. Taki wiatr może zdmuchnąć życie człowieka niczym płomień świecy zgodziła się z nią DoHa Elwira. Mnie przejmuje do szpiku. Przestań! krzyknęła na nią Catalina. Przestań natychmiast! zakry-ła uszy dłońmi. Nie chcę tego słuchać! Książę jest zmęczony, bardzo zmęczo-ny.Może się lekko przeziębił.Nie ma potrzeby wywoływać wilka z lasu, mó-wiąc o zabójczych wichrach.Margaret Pole postąpiła ku niej i zamknęła jej dłonie w swoich.RLT Cierpliwości, wasza wysokość szepnęła. Doktor Bere-worth jestświetnym lekarzem, w dodatku zna księcia od najmłodszych lat.Jego wysokośćjest młody i silny, nigdy dotąd nie chorował.To na pewno nic poważnego.Gdy-by jednak coś zaniepokoiło naszego medyka, poślemy po królewskiego lekarza.Przybędzie z Londynu i postawi księcia na nogi.Catalina skinęła w milczeniu głową i podeszła do okna.Niebo zdążyło sięznów zachmurzyć i świat poszarzał.Nadciągała ulewa; pierwsze krople deszczujuż uderzały o okienne szybki i goniły się w drodze w dół.Księżniczka przyglą-dała się ich wyścigowi.Robiła co mogła, byle tylko nie myśleć o śmierci swegobrata, który tak bardzo kochał swą młodą żonę i oczekiwał narodzin pierwszegodziecka.Jan zasnął w Panu w ciągu zaledwie paru dni od pojawienia się obja-wów choroby i nikt nigdy się nie dowiedział, co mu naprawdę było. Nie wolno mi o nim myśleć szepnęła do siebie. Jedno z drugim niema żadnego związku.Jan był zawsze słabowity i chorowity, Artur to co innego.Czas mijał, a doktor Bereworth wciąż nie wychodził z komnaty sypialnejksięcia.Kiedy się w końcu pokazał, Artura z nim nie było.Catalina, która pod-biegła do otwieranych drzwi, gdy tylko usłyszała szczęk zawiasów, musiała za-glądać medykowi przez ramię, żeby zobaczyć swego męża leżącego na łożu, napoły rozdzianego i jakby drzemiącego. Aożniczy powinien przygotować jego wysokość do snu oznajmił lekarz. Książę jest bardzo słaby.Powinien dużo odpoczywać.Najlepiej, aby go wcalenie budzono bez potrzeby. Aegrotat? dopytywała Catalina po łacinie. Jest chory? Poważnie cho-ry?Medyk rozłożył bezradnie ręce. Ma gorączkę odpowiedział, posługując się łamaną francuszczyzną.Zaaplikuję mu wywar, który ją zmniejszy. Czy wiadomo, co mu jest? spytała niezwykle cichym głosem lady Mar-garet. Czy to poty? Prośmy Boga, aby oszczędził ich księciu.Z tego co mi wiadomo, ani nazamku, ani w miasteczku nie ma więcej podobnych przypadków.Mimo wszystkotrzeba zapewnić mu odosobnienie, spokój i mnóstwo odpoczynku.Teraz pójdęprzyrządzić wywar, o którym wspomniałem, i gdy będzie gotowy, wrócę mu gozaordynować.Szeptany angielski był dla Cataliny zupełnie niezrozumiały.RLT Co takiego? Co on mówi? pociągnęła Margaret Pole za rękaw sukni.Starsza niewiasta poklepała ją uspokajająco po ręku. Wszystko będzie dobrze.To tylko gorączka.Jego wysokość musi zażyćodpoczynku.Zaraz wydam polecenia, aby łożniczy przygotował i ułożył księciado snu.Jeżeli do wieczora mu się polepszy, będziesz mogła zjeść z nim wiecze-rzę.Na pewno by sobie tego życzył. Dokąd on idzie? krzyknęła Catalina, kiedy medyk skłonił się przed nią iruszył w stronę drzwi. Powinien zostać i czuwać przy Arturze! Doktor Bereworth musi sporządzić miksturę, która obniży gorączkę.Nie-bawem wróci.Tymczasem jego wysokość będzie pod doskonałą opieką.Wszy-scy miłujemy go tak jak i ty.Nikt go nie zaniedba. Wiem.Chodzi mi tylko o to, że.Czy on naprawdę będzie prędko z po-wrotem? Tak prędko, jak to będzie możliwe.Poza tym książę i tak śpi.A sen to naj-lepsze lekarstwo.Odpoczywając, będzie nabierał sił.Wierzę, że jeszcze dziś zje-cie razem wieczerzę. Naprawdę sądzisz, że do wieczora mu się polepszy? zapytała z nadziejąCatalina. Jeśli nawet nie, będzie zdrów jak ryba w ciągu paru dni - rzekła z pew-nością w głosie lady Margaret. Zostanę przy nim zadecydowała księżniczka.Margaret Pole otwarła drzwi i przywołała podkomorzego księcia Artura.Wy-dała mu krótkie dyspozycje, po czym pociągnęła Catalinę przez tłum ku ze-wnętrznym drzwiom. Chodzmy, wasza miłość.Przespacerujemy się po ogrodzie, a potem wrócęi upewnię się, że polecenia zostały wypełnione co do joty. Ja chcę wrócić już teraz nalegała Catalina. Chcę czuwać przy nim,gdy śpi.Lady Margaret wymieniła szybkie spojrzenia z dońą Elwirą. Powinnaś się trzymać z dala od jego apartamentów, póki nie będzie pew-ności, że to nie jest zarazliwe powiedziała wyraznie po francusku, upewniającsię, że duenna słyszy jej słowa. Twoje zdrowie jest najważniejsze.Nigdy bymsobie nie wybaczyła, gdyby któremuś z was coś się przytrafiło.RLTDoHa Elwira zbliżyła się do nich z wargami zaciśniętymi w wąską kreskę.Lady Margaret wiedziała, że może na niej polegać, jeśli chodzi o ustrzeżenieksiężniczki przed niebezpieczeństwem. Ale przecież przed chwilą mówiłaś, że to tylko zwykła gorączka i przemę-czenie.Dlaczego zatem nie wolno mi przy nim zostać? Zaczekajmy, aż doktor Bereworth postawi diagnozę rozsądziła spórMargaret Pole. Za żadne skarby nie możesz się zarazić gorączką, zwłaszczajeśli jesteś przy nadziei. Ale będę mogła zjeść z nim wieczerzę? Jeśli tylko będzie się dość dobrze czuł zastrzegła żona dowódcy twier-dzy. Jego życzeniem byłoby mieć mnie przy sobie! Nie twierdzę inaczej uśmiechnęła się lady Margaret
[ Pobierz całość w formacie PDF ]