[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie, nie czyniąc najlżejszego hałasu, w paru krokach znalazła się w łożu,gdzie ułożyła się tak, by nawet rąbek jej nocnego giezła nie dotykał nagiego ciałaArtura, po czym także zasnęła.Myślałeś, że upokorzysz mnie przed moimi sługami, przed całym dworem.Myślałeś, że zdołasz nade mną zatryumfować.Ale ja jestem księżniczką królestwaHiszpanii i widziałam rzeczy, o jakich ty, żyjąc w tym zaściankowym kraiku, wtym kołtuńskim zaciszu, nawet nie słyszałeś.Jam jest infanta, córa dwojga najpo-tężniejszych monarchów Europy, którzy samotnie pokonali największe zagrożeniechrześcijańskiego świata.Przez siedem setek lat Maurowie zamieszkiwali Półwy-sep Iberyjski, mając za sobą imperium większe od starożytnego Rzymu, i kto ichwyparł z Hiszpanii? Moja matka! Mój ojciec! Więc nie myśl sobie, że kiedykol-wiek mogłabym odczuwać strach przed tobą księciem róż czy jak cię tam zwą.Nigdy nie będę małostkowa ani mściwa, lecz gdy znów rzucisz mi wyzwanie, ze-trę cię w proch.Nazajutrz rano Artur nie odzywał się do niej, urażony do żywego w swejmłodzieńczej dumie.Zawstydziła go na oczach dworzan jego ojca, odmawiającmu wstępu do swych komnat, a potem upokorzyła po raz wtóry w zaciszu kom-naty sypialnej.Czuł się tak, jakby wpadł w zastawione przez nią sidła, jakby zro-biła z niego głupca i pośmiewisko.Obudziwszy się, wstał szybko i zostawił jąRLTsamą.Udał się na jutrznię, podczas której nie wymienił z nią ani jednego spoj-rzenia, a potem na polowanie w wyłącznie męskim towarzystwie i nie było goprzez cały boży dzień.Wieczorem w dalszym ciągu był milczący.Oglądali ra-zem przedstawienie, siedząc na rzezbionych krzesłach ustawionych jedno kołodrugiego, ale nawet wtedy nie zamienili ze sobą ani słowa.Podczas tygodniowe-go pobytu w Oksfordzie wymienili może parę tuzinów zdań.Książę Artur złożyłsobie gorzkie przyrzeczenie, że już nigdy, przenigdy nie odezwie się do małżon-ki.Spłodzi z nią potomka, jeśli tylko zdoła, lecz Cata-lina nie usłyszy z jego ustżadnego słowa skierowanego bezpośrednio do niej i nie spotka ją zaszczyt spaniau jego boku.Poranek w dniu, gdy mieli opuścić Oksford i udać się do Ludlow, wstał szaryi zimny; brzuchate ołowiane chmury zwiastowały rychłe opady śniegu.Catalina,wyszedłszy poza próg Magdalen College, skrzywiła się, gdy podmuch mroznego,przesiąkniętego wilgocią powietrza boleśnie uderzył ją w twarz.Artur udał, że jejnie dostrzega.Zeszła po stopniach na dziedziniec, gdzie cały orszak był już gotów do drogi iczekał tylko na nią.Zawahała się, zanim wsiadła do lektyki.Artur pomyślał, żezachowuje się jak skazaniec mający opory przed zajęciem miejsca w drabinia-stym wozie, który powiezie go na miejsce kazni.Podobnie jak zwykły wyrzutek,nie miała wyboru. Czy nie jest za zimno na taką podróż? zapytała niepewnie.Popatrzył nanią z zaciętą miną. Czas przywyknąć do chłodu rzucił przez zęby. To nie Hiszpania. Zauważyłam.Odciągnęła zasłony lektyki.W środku znajdowały się naszykowane pledy ifutra, którymi mogła się okryć w czasie podróży, i poduszki, do których mogłaprzyłożyć głowę znużona nieustannym telepaniem na nierównym trakcie, lecznawet to jej nie zachęciło do zajęcia miejsca. Zrobi się jeszcze zimniej obwieścił Artur poweselałym tonem. I bę-dzie padał śnieg albo deszcz, albo deszcz ze śniegiem.Niebo zaciągnie się czar-nymi, ciężkimi chmurami, które nie przepuszczą ani odrobiny słońca.W lutymmiewamy zaledwie parę godzin dnia, ale nawet wtedy jest bardzo mglisto, tak żewydaje się, iż panuje wieczna noc.Catalina spojrzała na niego błagalnie. Czy nie moglibyśmy wyruszyć kiedy indziej?RLT Przecież sama chciałaś jechać ze mną do Ludlow wypomniał. Jamógłbym cię zostawić w Greenwich. Zrobiłam, co mi kazano. No właśnie.Więc nie pozostaje nam nic innego, jak podjąć podróż, w którąnas wysłano. Ty przynajmniej jesteś w ciągłym ruchu i tak nie marzniesz zauważyła zzazdrością. Czy nie mogłabym również jechać wierzchem? Lady Małgorzata, moja babka, powiedziała, że nie wolno ci dosiadać konia przypomniał jej.Catalina zrobiła wymowną minę, lecz zmilczała. Zawszemożesz zostać tutaj machnął ręką za siebie. Chcesz, abym cię zostawił? spytał z lekkim zniecierpliwieniem, okazując, że nie ma zamiaru tracić więcejczasu na jej fochy. Nie odparła szybko. Oczywiście, że nie chcę.Wdrapała się do lekty-ki i czym prędzej okryła stopy i ramiona najgrubszymi futrami.Artur jechał na czele kawalkady, uśmiechając się i kiwając głową do ludzi,którzy przyszli, aby go pożegnać.Catalina zaciągnęła szczelnie zasłonki przedciekawskimi spojrzeniami gapiów i ani razu nie pokazała twarzy.Na wczesną wieczerzę zatrzymali się w jednym z zamków stojących po dro-dze, siedzibie hrabiego czy markiza, i Artur udał się z gospodarzem do wielkiejsali, zanim jeszcze Catalina zdążyła opuścić lektykę.Podenerwowana arystokrat-ka, żona pana domu, pomogła wysiąść pobladłej na twarzy zapłakanej księżnicz-ce. Dobrze się czujesz, wasza książęca wysokość? zapytała niewiasta z nie-pokojem. Zimno mi poskarżyła się żałośnie Catalina. Przemarzłam do szpiku.Chyba jeszcze nigdy nie czułam takiego kąśliwego zimna.Prawie nie jadła i nie piła.Wyglądała tak, jakby zaraz miała paść z wycień-czenia, mimo to Artur zaraz po skończonym posiłku zarządził dalszą podróż.Mogli przebyć jeszcze jakieś dwadzieścia mil, nim zapadnie zmierzch. Nie mogłabyś mu się przeciwstawić? szepnęła Maria de Salinas. Nie odrzekła z mocą księżniczka i natychmiast podniosła się z miejsca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]