[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Są takie delikatne,że muszę używać szamponu Breck Special Formulated i nawet nie chcę myślećo tym, co będzie, kiedy skończy mi się jedyna butelka, którą ojciec pozwolił mizabrać: pewnie będę tłuc włosy o kamień, tak jak Mama Tataba robi z naszymiubraniami, urocza perspektywa.Z własnej inicjatywy Kongijczycy wydająsięniezdolni do wyhodowania sobie zbyt bujnych włosów co drugi jest łysy jakkolano, nawet dziewczęta.To nieprzyjemny widok zobaczyć dziewczynkę wpowiewającej sukience i bez jednego włosa na głowie.W efekcie wszystkie sątak zazdrosne o moje włosy, że bezczelnie podchodzą i szarpią mnie za nie.Tozaskakujące, że moi rodzice dopuszczają do takiej sytuacji.Pod pewnymiwzględami są tacy surowi, że mogłybyśmy równie dobrze mieć komunistów zarodziców, ale kiedy chodzi o rzecz, którą naprawdę by się chciało, żebyzauważyli, to uprawiają kompletny tumiwisizm.Wielkanocny piknik w dniu czwartego lipca ciągnął się przez całekongijskie popołudnie, które wydawało się wiecznością.Brzeg rzeki, chociaż zoddali wygląda atrakcyjnie, z bliska nie jest już taki piękny: śliskie, cuchnącewały błota porośnięte gęstwiną krzaków z krzykliwymi pomarańczowymikwiatami, takwielkimi, że gdyby włożyć sobie jeden z nich za ucho jak DorothyLamour, to wyglądałoby to tak, jakby ktoś nosił dla ozdoby talerz na zupę.Rzeka Kwilu ma niewiele wspólnego z rzeką Jordan, zimnawą i szeroką.Jest toleniwa, snująca się powoli rzeka ciepła jak kąpiel w wannie, a krokodyleprzetaczają się w niej ponoć jak kłody drzew.Po drugiej stronie nie ma krainymlekiem i miodem płynącej, tylko śmierdząca, rozedrgana dżungla, tak odległajak wspomnienie pikników w Georgii.Zamknęłam oczy i marzyłam o napojugazowanym w wygodnych jednorazowych puszkach.Wszyscy jedliśmysmażone kurczaki po amerykańsku, które przyrządziła moja matka, zaczynającod samego początku, czyli od zarżnięcia kurczaków i poobcinania im głów.Były to te same kurczaki, za którymi Ruth May ganiała wokół domu tego dniaprzed kościołem.Moje siostry robiły płaczliwe miny, ale ja z przyjemnościąobgryzałam swoją nóżkę! Pomyślałam, że w kontekście całej mojej sytuacji niebędę się jeszcze dodatkowo martwiła o żniwo śmierci, które zebrał nasz piknik.Byłam wdzięczna za chrupiący smak czegoś, co łączyło ten obłąkany, bzyczącyupał z prawdziwym latem.Kurczaki były dla nas kolejną niespodzianką, tak samo jak Mama Tataba.Kiedy przyjechaliśmy, czekało na nas ogromne stado kur w czarno-białą kratkę.Wychodziły z kurnika, wysiadywały jajka na drzewach i w innych tajemnychmiejscach, bo odkąd wyjechał brat Fowles, wszystkie zaczęły chować swojejajka i wychowywać dzieci w przerwie między misjami.Mieszkańcy wioskizamierzali nam trochę pomóc, zjadając kilka kur przed naszym przyjazdem, aledomyślam się, że Mama Tataba odwiodła ich od tego za pomocą kija.To matkapostanowiła poświęcić większość stada na nakarmienie wioski, coś w rodzajuofiary pokoju.W dniu, w którym miał się odbyć piknik, musiała wstać ześwitaniem, żeby zdążyć pozabijać i upiec te wszystkie kury.Podczas piknikuchodziła wśród tłumu, rozdając udka i skrzydełka małym dzieciom, które byłyprzeszczęśliwe, oblizywały palce i śpiewały hymny.Ale chociaż tak straszniesię namęczyła przy tym gorącym piecu, ojciec prawie nie zwrócił uwagi na to, wjakisposób pozyskała gawiedz.Myślami był dwa miliony mil stąd.Główniegapił się na rzekę, gdzie nikt nie miał zamiaru dać się tego dnia podtopić.Widaćbyło tylko duże dywany przepływających roślin i ptaki na szczudłowatychnogach, które paradowały tak dumnie, jakby każdy uważał się za pępek świata.Byłam zła na ojca, że w ogóle się tam znalezliśmy, ale widziałam, że onteż jest mocno przygnębiony.Kiedy coś sobie wymyśli, to wołami się go odtego nie odciągnie.Piknik miał w sobie coś odświętnego, ale ojciec nie tak tosobie zamierzył.Z punktu widzenia Bożego planu zbawienia impreza poszła namarne.Ruth MayNie rozumiem, jak ktoś może być głodny i mieć wielki, tłusty brzuch.Dzieci mają na imię Tumba, Bangwa, Mazuzi, Nsiba i tak dalej.Pod naszdom najczęściej przychodzi taki, co nie wiem, jak ma na imię.Jest prawie takiduży jak moje siostry, ale nie ubiera nic oprócz starej, szarej koszuli bezguzików i workowatych szarych spodni.Ma wielki okrągły brzuch, a pępeksterczy mu jak czarna kulka.Rozpoznaję go po koszuli i spodniach, nie popępku.Pępki wszyscy mają.Myślałam, że wszyscy są grubi, ale ojciecpowiedział, że nie.Są okropnie głodni i brakuje im witamin, a mimo to Pan Bógkaże im wyglądać, jakby byli grubi.To chyba kara za to, że są potomkamiChama.Jedno z dzieci to dziewczynka, poznaję po sukience.Jest purpurowa wkratkę i rozdarta u góry, więc widać jeden cycek, ale ona i tak ją nosi, jakby nicnie zauważyła i nikt jej nie powiedział.Ma też buty.Kiedyś były białe, ale terazmają ten sam kolor co ziemia.Tutaj wszystko, co kiedyś było białe, przestałobyć białe.Nie widuje się tutaj tego kolom.Nawet biały kwiat, co otwiera się nakrzaku, wygląda, jakby się urodził nie w tym kraju co trzeba.Pozwolili mi zabrać ze sobą tylko dwie zabawki: wycior do fajki iszmacianą małpkę.Małpki już nie mam.Zostawiłam jąkiedyś na werandzie i kiedy przyszłam następnego dnia rano, już jej niebyło.Jedno z tych małych dzieci ukradło, co jest ciężkim grzechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]