[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ wszyscy zakładali, że musi mieć kochanka, fakt, żeMaggy odrzucała awanse każdego mężczyzny, gdy tylko stawały siępoważne, dał jej po prostu reputację wiernej i skrytej kochanki jakiegośszczęśliwca.Stworzenie kostiumu Maggy, kostiumu trompe l'oeil, zajęłoAlainowi i jego przyjaciołom całe popołudnie i wieczór.Jej prawa pierśzostała pomalowana jako grono jasnozielonych winogron, a lewa jakomały melon z Cavaillon, taki, jaki podaje się w całości ze słodkim winemw zagłębieniu.Jej ręce i ramiona zmieniły się w kiście bananów,niektórych dojrzałych, innych jeszcze zielonkawych, a pod piersiami i napępku wyrósł jej ananas, którego ostre liście gubiły się we włosachłonowych.Każde biodro stanowiło plaster dyni, a uda łodygi rabarbaru.Od kolan w dół oplatała ją namalowana winorośl, a pod pachami miałajabłka.Twarz zostawiła nie pomalowaną, oprócz dwóch pszczół na czole, awłosy zebrała z tyłu girlandą kwiatów.Nie uległa sprzeciwom malarzy, żezielony szal z szyfonu, jaki zamierzała mieć na sobie w charakterzezaimprowizowanego trójkąta, nie zgadza się z duchem balu.Malarze skonstruowali owalną, drewnianą misę na owoce długościprawie dwóch metrów i pomalowali ją srebrną farbą.Zamierzali nieść naniej Maggy na wysokości ramion.Każdy z czterech mężczyzn ubrany byłw czarne rajstopy i sweter, a na piersiach i na plecach niósł pomalowanetablice reklamowe.Andre przedstawiał ser brie, Pierre miał namalowanycały camembert, Henri plaster roqueforta, a Alain pół chevre.Każdyogromny kawał sera został odmalowany tak realistycznie, że zachęcał dozjedzenia.Czterej malarze należeli do szkoły realistów i ich martwanatura przedstawiająca sery i owoce miała stanowić protest przeciwsurrealistom i ich zniekształceniom.- Czekajcie - powstrzymała ich Maggy, gdy chcieli na próbępodnieść misę.- Muszę coś zrobić z rękoma.Nie mogę trzymać kwiatualbo czegoś takiego?- Nie, zepsujesz cały efekt.Oprzyj głowę na łokciu, leż zupełnienieruchomo i, na miłość boską, nie poć się.Cholera, Maggy, dlaczego niepozwoliłaś nam użyć farb olejnych zamiast akwareli?- Bo nie zamierzam spędzić jutrzejszego dnia na kąpieli wterpentynie - odparła Maggy.- I wiesz co, Alain, ta srebrna farba trochę sięlepi.Chyba nie wyschła do końca.Czy jakiś król nie pomalował kiedyśniewolników złotą farbą? Chyba od tego poumierali.- Plotki, plotki.W każdym razie pobrudzi tylko twój tyłeczek, jeśli wogóle.Chodzmy już - bal zaczął się godzinę temu.Maggy, zejdz i chodz znami.Kiedy dojdziemy do Bulliera, złożymy to cudo razem.- Włożę tylko płaszcz i buty.- Nie zawracaj sobie głowy - na dworze jest ciepło - zaprotestowałAndre.- Ale to o trzy ulice dalej.- Ani mi się waż coś rozmazać - powiedział z niepokojem Pierre.- A właściwie to wezmę taksówkę - i płaszcz.Spotkamy się namiejscu.- Ach, burżujka - zadrwił Andre.Maggy podeszła do niewysokiego malarza z grozną miną.- Chceszzginąć, komarze? Uduszony przez dwa banany? Odwołaj to.- Nie rozzłościłabyś się, gdyby to nie była prawda - wrzasnął,odskakując na bezpieczną odległość.- Hej, nie ma czasu na miłość - krzyknął Alain.- Jeśli się spóznimy,wszyscy będą zbyt zużyci, żeby nas zauważyć - naprzód! Wszyscy nabarykady!* * *Zanim Maggy przybyła do Bulliera, tłoczyło się tam już pięćset osób.W tłumie byli Darius Milhaud, Satie i Massine, a także hrabina deNoailles, Paul Poiret i Schiaparelli, do których przyłączył się Picasso wstroju pikadora.Gromaire włożył habit hiszpańskiego jezuity, do któregododał baloniaste damskie majtki do kolan, przybrane różowymi iczerwonymi wstążkami, a Brancusi przebrał się za wschodniego księcia zesznurami koralików do kolan i perskim dywanem udrapowanym naramionach.Pascin, jak zawsze otoczony swoją grupą oswojonychCyganów, muzyków jazzowych i ładnych dziewcząt, ubrał się jak zwyklena czarno.Gdy tylko Maggy pojawiła się u szczytu wspaniałych schodów,zabrzmiały pełne zdziwienia okrzyki Brawo!.Miała znakomite wejście,niesiona wysoko ponad głowami ludzi w doskonałej równowadze, gdy jejtowarzysze znosili ją po schodach.Muzycy jeden po drugim zauważaliMaggy poprzez dym i trąbieniem oraz dęciem we wszystkie instrumentyoznajmili jej powolne przemierzanie ogromnej sali balowej, gdy bez ruchuleżała na srebrnej tacy.Wszędzie, gdzie ją niesiono, tłum przerywał tanieci cisnął się wokół grupki realistów, bijąc brawo i wykrzykując pochwały.Maggy została pomalowana tak umiejętnie, że dopiero stopniowo wszyscyzdawali sobie sprawę, że poza skrawkiem szyfonu nie ma na sobieabsolutnie niczego, co wydało jeszcze potężniejszy ryk aprobaty.- A cóż to takiego? - spytała Kate Browning Mistrala, siedząc wdogodnym punkcie obserwacyjnym przy jednym ze stolików stojących napodwyższeniu okalającym parkiet.- Manifest realistów - odparł wzruszając ramionami.RozpoznałMaggy gdy tylko się pojawiła.Nikt inny na Montparnasse nie obnosiłwłosów o tak płomienistym odcieniu pomarańczowego, koloru, któregonigdy nie zapomniał.Lecz niemal nie potrafił pogodzić w swej wyobrazniniezręcznej, skrępowanej dziewczyny, która nie miała pojęcia opozowaniu, z tym bezwstydnie obnażonym, roześmianym stworzeniem,spoczywającym nago na oczach pięciuset ludzi.Roześmianym!W miarę jak stawała się dobrze znana, słyszał o niej od dziesiątkówosób, często widywał ją z daleka, jak gdzieś się śpieszyła, ale w ciągujedenastu miesięcy, jakie upłynęły od jej pierwszego dnia w roli modelki,nie zamienili ze sobą ani słowa.Gdyby był uczciwy, mógłby przyznać sięprzed samym sobą, że unikał jej, mógłby nawet przyznać, że wstyd musposobu, w jaki ją wyrzucił - lecz takie myśli obce były postawie życiowejMistrala.Jakieś wyrzuty co do głupiutkiej dziewczyny? Nie, życie jestzbyt krótkie, jest za dużo pracy do zrobienia.- Julien! Umiesz tańczyć? - Kate Browning zapytała, pomimo swoichzaledwie dwudziestu trzech lat, w spokojnie władczy sposób, z którego niezdawała sobie sprawy.- Tańczyć? Oczywiście, że tańczę.Ale nie za dobrze.Ostrzegam cię.- No dobrze, ale nie chcesz zatańczyć?- W tym tłumie?- Chodz, mam ochotę - rzekła nie dając się zbić z tropu.- A co teraz grają? - spytał.- Mountain Greenery.Przyjemne, rytmiczne i po prostu nie możnatak tu siedzieć.Wstał niechętnie, o kilka centymetrów przerastająckażdego na sali, i poszedł za schludną Amerykanką na piekielny parkiet,na którym ludzie byli tak ściśnięci, że jego brak tanecznych umiejętnościnie miał znaczenia.Przez kilka minut poruszali się niewprawnie prawie naskraju tłumu, gdy muzyka przeszła w pulsujący rytm ragtime'u.NagleMistral i Kate zostali ściśnięci z obu stron przez dziesiątki tancerzytłoczących się, by móc lepiej przyjrzeć się Maggy, która właśnie zbliżałasię, niesiona na ramionach czterech tragarzy.Spoczywająca wysoko Maggy poddawała się narastającemuoszołomieniu płynącemu z ciepłego obłoku podziwu unoszącego się wokółniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]