[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale James to.James.Uznał, że jegoobowiązkiem jest pójść za moim przykładem.- A ty jesteś dumny z jego decyzji.- Tak.- To dlaczego ja nie mogę zrobić tak samo?- Wiem, że o tym marzysz, Bethany, aleja nie chcę,żeby moja córka żyła i pracowała wśród marynarzy.%7łeby ciwynagrodzić to rozczarowanie, przyprowadziłemniespodziankę.Chodz ze mną.90 Na dziedzińcu przed domem stał stary Newton, trzymającwodze pięknej, dereszowatej klaczki.- Nazywa się Lacey.Kupiłem ją od pewnego chłopa wBretanii, ponieważ przypominała mi ciebie.Jest równie dumnai ma taką piękną, rudą grzywę - dodał z uśmiechem.-Przewiozłem ją przez morze na pokładzie  Nieustraszonego.Miała okazję posmakować morskich podróży, za którymi takbardzo tęsknisz.Kiedy będziesz chciała odpocząć od naswszystkich, jedz na niej nad morze, Bethany, a za każdymrazem, kiedy to zrobisz, pomyśl o mnie.Padła mu wtedy w ramiona i rozpłakała się z radości.Potem wsiadła na oklep na klaczkę i obie spędziły wspaniałepopołudnie, igrając z falami.Teraz, gdy już siedziała na grzbiecie Lacey, spojrzała wgórę, na pociemniałe niebo i pomyślała o ojcu, który poniósłśmierć z rąk piratów.Ta tragedia na zawsze zmieniła życie jej ijej sióstr.Z błogosławieństwem Karola II dalej pływały na Nieustraszonym , który pełnił rolę zarówno statkuhandlowego, jak i korsarskiego w służbie królewskiej.Takdługo, jak długo  Nieustraszony będzie nadawał się dorejsów, mogły nie martwić się o swój byt i pozwolić sobie nadość wygodne życie.Ich spiżarnia była pełna.Służącygodziwie opłacani.A dziadek, Winnie i pani Coffey niemusieli lękać się starości.Wciąż się o nas troszczysz, prawda, ojcze?MaryCastle szybko zostało w tyle, kiedy Lacey puściła sięgalopem wzdłuż brzegu.Bethany zacisnęła dłonie na grzywieklaczy i śmiała się beztrosko, przepełniona radością.Kochałajazdę konną dla niej samej.Zawsze uważała, że to najlepszysposób spędzania czasu prócz ślizgania się po falach Atlantykuna pokładzie statku.Pochyliła głowę i mruczała słowa zachęty do ucha klaczy.Po paru minutach wspięły się na wzgórze.Na szczycie91 przystanęły na chwilę, zbierając siły do dalszego, szaleńczegogalopu.- Spójrz, Lacey.- Bethany wpatrzyła się w Nieustraszonego cumującego w przystani.- To statek ojca.Ten, na którym do mnie przypłynęłaś.Koń stał bez ruchu, jakby rozumiał każde słowo.- Ten sam statek zabierze mnie na obce wybrzeża i zpowrotem do domu.- Nachyliła się i przejechała dłonią pokarku zwierzęcia.- Tęsknisz za wielką wodą, prawda,staruszko? Ja też - ścisnęła boki Lacey.Klacz ruszyła galopem zboczem wzgórza, przecięła plażę iwpadła w fale.Mknęły przez płycizny, wzbijając fontannywody.Bethany nie znała lepszego sposobu na to, by oczyścićumysł ze wszystkich problemów i uwolnić się od kłopotów.Mogła tak galopować godzinami.Mknęły po piaszczystej plaży, zostawiając za sobągłębokie ślady końskich kopyt, które natychmiast zmywałyuderzające o brzeg fale.Nagle Lacey zaryła się w miejscu.Bethany tylko swoimjezdzieckim umiejętnościom zawdzięczała, że nie wpadłagłową w wodę.Zacisnęła mocno kolana i wczepiła dłonie wgrzywę klaczy, dzięki czemu zdołała się utrzymać na jejgrzbiecie.O parę kroków od niej stał jakiś jezdziec, cały ubrany naczarno.Bethany zamarła.To był on.Władca Nocy.- Proszę o wybaczenie.- Mówił tym swoimprzejmującym szeptem, od którego czuła mrowienie na karku.-Nie zdołałem cię uprzedzić o moim przybyciu.- Mogłeś krzyknąć.- Mogłem, ale i tak byś mnie nie usłyszała.Przyjrzała się uważnie zwierzęciu i jezdzcowi.Ogierdyszał i parskał, zupełnie jak po szybkim, wyczerpującymbiegu.Mimo kapelusza nasuniętego nisko na czoło i chusty,92 skrywającej dolną część twarzy jezdzca, nie sposób było niezauważyć, że jemu również brakowało tchu.Jego tors wznosiłsię i opadał rytmicznie.Bez wątpienia przybyli z daleka.Teraz, kiedy minęło zaskoczenie, poczuła, że gniew bierzegórę nad strachem.- Daleko stąd do bogatych i utytułowanych, którychzwykle napadasz.- Dzisiejszej nocy nie ich szukałem.Przyjechałemzobaczyć się z tobą, Bethany.Te słowa wzbudziły w niej lęk.- Długo tu jesteś?- Na tyle długo, że widziałem twoją sylwetkę nawzgórzu, w świetle księżyca.- Wystarczająco długo, bypodziwiać cię pędzącą przez przybrzeżne fale.Uśmiechnął sięmimowolnie na samo wspomnienie tej sceny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Graham Heather Dziedzictwo Braci Flynn 02 Krwawe zniwa
    Dziedzictwo Skye 04 Królewska intryga Bertrice Small
    Dziedzictwo Skye 06 Złoœnice Small Bertrice(1)
    Krzyżowcy 4 Dziedzictwo Rycerza Arna Guillou Jan
    Dziedzictwo Skye 06 Złoœnice Small Bertrice
    Lygon, Jay Chaos Magic
    Alice Walker Kolor purpury (2)
    Jackson Lisa IntymnoÂść
    Block Lawrence Bernie Rhodenbarr 05 Wlamywacz, ktory malowal jak Mondrian
    Puzyńska Katarzyna Motylek
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zona-meza.keep.pl