[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bogaci biznesmeni się znają i czasemrobią sobie przysługi.Gdy więc próbuję o którymś napisać, tengrozi wydawcy, że wycofa reklamy, a jeśli jest to jeden znajwiększych oligarchów, czasem inni też grożą, że sięwycofają.Dostałem listę, o kim nie mogę pisać.– Listę?– No.Kartkę z nazwiskami.– Kto na niej jest?– Sama śmietanka.– Kąciki ust powędrowały mu do góry wniepewnym uśmiechu.– Paru biznesmenów i inwestorów orazkilku polityków, z którymi robią interesy.– Których korumpują.– Ty to powiedziałaś.Udział w radzie nadzorczej to niekorupcja, tylko „korzystanie z posiadanego doświadczenianabytego podczas pracy dla dobra społeczeństwa” – ironizował.– Tak jak rola doradcy strategicznego prezesa.Wspaniałafucha.– Potem zakładasz fundację, dzięki której twoja żonaoficjalnie nie będzie musiała kraść, by nosić futra z norek iinnych biednych zwierząt.– Albo jedziesz do Kamerunu jako ekspert od walki zkorupcją.– Lepsze to niż wygłaszanie nic nieznaczących wykładów zamilion dolarów.– Świat schodzi na psy.– Nie obrażaj psów.Milczeli, paląc i bawiąc się wydmuchiwanym dymem.– To dobry temat dla innej gazety.Napisz o tym –powiedziała Marta.– W innych gazetach jest tak samo, nikt mi tego nieopublikuje.– No tak.Wolne media.– Nie ma już mediów.Są tylko propagandowe tuby dokupienia za kasę z reklamy.Czuję się trochę jak kurwa.– Boli cię dupa?– Nie no.– Więc nie mów głupot.Poza tym.Zawód jak każdy inny.– Zmieńmy temat.Doszliście do tego, kto manipulowałfixingiem i ukradł dane z monitoringu?– Nie.Cały czas podejrzewamy Aloszę i jego.kontakty wRosji.Z tą mafią grającą na kontraktach to nie musi byćnieprawda.Duże pieniądze i gra o dużą stawkę.– Ale po co to robili?– Jest kilka możliwości.Może potrzebowali innego wynikuna jakimś kontrakcie albo chcieli anulować błędną transakcję?Słyszałeś, że pewien duży inwestor przez pomyłkę wprowadziłdo systemu zlecenie kupna akcji spółki o wartościprzekraczającej budżet Polski? Nie? Nikt o tym specjalnie niechce pisać, żeby nie pokazać, jaki to syf ta nasza giełda.Teraznie ma już możliwości wprowadzenia takiego fałszywegozlecenia i było ono nie do realizacji, miało tylko spowodowaćzwrócenie uwagi spekulantów na tę spółkę.Ale teoretyczniemożna założyć, że ktoś by coś takiego przeprowadził.Dużomieliśmy różnych dziwnych rozliczeń gangsterskich poprzezgiełdę i ciężko to ścigać, wykluczyć, udowodnić oszustwo.Więcmoże to jest odpowiedź?– A monitoring?– Pewnie ci sami, którzy zhakowali system, ukradli dane zmonitoringu.Może haker musiał fizycznie pojawić się nagiełdzie, żeby coś zainstalować, i dlatego trzeba byłowykasować nagrania z kamer.Dziewczyny upierają się, że niemają z tym nic wspólnego.Same są zdziwione.Suzi, zdającsobie sprawę z obecności kamer, ubrała się tak, by nikt jej nierozpoznał.A żeby tam wejść, użyła jednej z kartSzarawarskiego, o których nikt nie wiedział.Starała się todobrze przygotować i jak na całkowitą dyletantkę poradziłasobie nieźle, choć gdybyśmy mieli nagrania, pewnie szybkozostałaby złapana.Tak więc zniknięcie nagrań było jej na rękę,ale twierdzi, że to nie ona.Prawdę mówiąc, nie ma potrzebykłamać.– Niesamowite, jak proste było wyjaśnienie.Durna,zakochana dziewczyna zdolna jest do podejmowaniazadziwiających decyzji.– Miłość bywa zabójcza.Milik zagryzł wargę, jakby jeszcze coś go męczyło.– Poznałaś nowego prezesa giełdy? – zapytał.– Krygiera?– Krygiera.– Sprawdzaliśmy go kontrwywiadowczo i antykorupcyjnie,ale mnie wyłączono ze sprawy.– Uśmiechnęła się szelmowsko.– Po tym, co narozrabiałam, wcale im się nie dziwię.Gdyby nieinterwencja premiera, pewnie by mnie wylali.Dzięki.– Nie ma sprawy – odparł Milik.W końcu przestałzaprzeczać, że to on wstawił się za nią u szefa rządu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]