[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobaczymy, co uzyskasz. Okay.Galeria mieściła się w rzędzie kamienic w drogim zakątku Muranowa.Dalej tylko banki,drogie butiki, agendy marszandów i biur podróży, następnie park oraz teatr.Wspaniałe miejsce nagalerię.Marika weszła do środka i przedstawiła się recepcjonistce.Młoda dziewczyna spojrzała bezzainteresowania na jej twarz, wpisała nazwisko w notesie i kazała czekać.Gdy zadzwonił telefon,słuchała przez dziesięć sekund, a potem poprosiła, by Marika sama poszła na górę. Pan Roman czeka.Stał przed obrazem przedstawiającym narodziny wszechświata.Wielki wybuch rodził kolejnegwiazdy i planety, a Bóg patrzył na zjawisko bez entuzjazmu, z zadumą czy wręczpowątpiewaniem.Jakby chciał powiedzieć: i tak ci się nie uda bez mojego małego palca, beztchnięcia w twoje dzieło duszy, naturo. Starowski.Zapamiętaj to nazwisko.Kiedyś będzie wart majątek. Dobry szepnęła Marika.Obraz był rzeczywiście dobry, choć jej się nie podobał. Lubisz malarstwo? Tylko stare.Nowego nie rozumiem. Dlatego mnie potrzebujesz. Roześmiał się i błyskawicznie spoważniał. Nowa sztukawymaga przewodników.W innym wypadku można przeoczyć geniusza lub przepłacić za błazna. A kim pan jest? Geniuszem czy błaznem?Taksował ją wzrokiem z każdej strony.Miała wrażenie, że za chwilę poprosi o otwarcie buzii obejrzy jej wszystkie zęby.Zęby to bardzo ważna część twarzy.W zasadzie mówią wszystkoo człowieku.Potrafią przekazać nam jego historię, upodobania, skłonności, traumy, a nawet kodgenetyczny.Jeśli chorują, człowiek też jest chory.Traci wartość.Czytała pani Hitlera, Mariko?Nie, może trzeba było przeczytać.Warto krytykować tylko to, co się pozna.Mnie wystarczą filmy.Są czarno-białe i dość sugestywne.Ot, wydumany dialog.Brochwicz chrząknął. Miło mi panią poznać, Mariko powiedział. Mariko.Mówił mi pan już po imieniu zauważyła. No tak.W moim wieku& Roześmiał się szelmowsko. Stara dobra Julia naprawdę maoko.Dobrze, że mi cię przysłała, dziewczyno. Również się cieszę. Wymuszony uśmiech miał z niej zrobić zahukaną, zagubionądziewczynkę.Wyszło średnio.Brochwicz nie dał się nabrać. Zrobisz karierę.Jestem tego pewien.Zjawiskowa.Po prostu zjawiskowa.Wyobraz sobie,jaki zbieg okoliczności.Akurat dziś dzwonił do mnie przyjaciel z Nowego Jorku i pytał, czy nieznam kogoś odpowiedniego dla niego.Przyjaciółki z klasą.Ten mój przyjaciel to prawdziwyartysta.Wielka sława.Będziesz zachwycona. Przyjedzie tutaj? Przyjedzie? Do Polski? Co to to nie! On nie uważa takich krajów jak Polska, w jegopoczuciu estetyki i wrażliwości nie istnieją.Już lepiej pokazać się w Afryce czy Azji, bo wtedygazety napiszą.Oto słynny artysta jedzie wspomóc biedne dzieci i pozować do zdjęć w Keniialbo Zimbabwe.A w Polsce? Co by go czekało w Polsce? Tylko antysemityzm, katolickie stosyi księża pedofile.Tak sobie wyobraża nasz kraj, biedak, a może szczęściarz.Powiesz: Polska ,a on ucieka od razu do łazienki, skarżąc się na pęcherz.Taki to drań.Ale na pewno chętniezobaczy cię w Nowym Jorku.Byłaś już w stolicy świata? Naprawdę niesamowite wrażenia& Nie mogę wyjechać.Brochwicz zrobił urażoną minę. To najwspanialsze miasto na świecie. Wiem, ale nie mogę wyjechać z Warszawy. Co, do licha? Masz dziecko, rodzinę na utrzymaniu? Nie martw się, zaopiekujemy się nimi. Po prostu nie mogę ucięła. Możesz mi pomóc w inny sposób.Sięgnął ręką do jej twarzy, jakby chciał powiedzieć: W sumie, czemu nie.Przysunął się.Poczuła jego zapach i nagle zrobiło jej się niedobrze.Cholera, nie przyszłam tu pieprzyć się z Brochwiczem.Odtrąciła rękę mężczyzny. Nie boisz się, że żona zainstalowała kamery? spytała.Chrząknął, poprawił marynarkę. Czemu miałaby je instalować? Podobno się rozwodzicie.Tak piszą w gazetach. Nie wierz gazetom.Choć tym razem& nie kłamią. Na pewno szuka na ciebie haka, żeby więcej wyciągnąć z twojego majątku.Ja bym takzrobiła. Co? Zainstalowała kamery. Rozejrzała się.Brochwicz westchnął. Dobra, czego ty chcesz, dziewczyno?Zacisnęła szczęki.Wóz albo przewóz. Zarobić powiedziała. Ale nie interesują mnie stałe związki i wyjazd za granicę. Rozumiem. Możesz mi pomóc? Zastanowię się.Patrzyli na siebie w milczeniu, aż Marika zrozumiała, że powinna już sobie pójść.Audiencjau starego lubieżnego satyra zakończona, musisz czekać na wyrok.Może będzie pozytywny, możenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]