[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Andrzej był w centrum uwagi.Najważniejszy.Wyróżniony.I to jak!Helena zaczęła całować Andrzeja od koniuszków palców dłoni.Mężczyzna nigdy nieprzypuszczał, jak erotyczne mogą to być doznania.Lizała językiem jego przedramię, obojczyk iszyję.Gryzła kark.Delikatnie drapała głowę.Następnie zawiązała mu oczy migdałowym szalem iprzystąpiła do masażu.Masowała, używając rąk, piersi i ust.Ten ostatni sposób podobał mu sięnajbardziej.Był tak podniecony, że finał nastąpił bardzo szybko.Ale po chwili znów był gotowy do walki.Helena nie pozwoliła mu na dowodzenie.Przejęłainicjatywę po raz kolejny.Mówiła Andrzejowi, co i jak ma robić.Każdy nowy pomysł przyjmowałz radością i ze zdziwieniem jednocześnie.Pozycja na jezdzca, boczna, od tyłu.Seks na stojąco.Helena była bardzo dobrze rozciągnięta.Gibka.Chętna.Tym razem narkotyk podziałał nanią pozytywnie.Poczuła przypływ siły, fantazji i wszechogarniającego szczęścia.Poczuła euforię. Jesteśmy tu razem! Daję mu to, czego dotąd nie zaznał.Jestem Królową Nocy i władam jegociałem.W pewnym momencie powstrzymała szaleńcze tempo, chwyciła Andrzeja za biodra ipowiedziała: A teraz, kochany, niespodzianka wieczoru.Muszę cię na moment pozbawićprzyjemności.Przerwij, proszę.Docenisz to za chwilę.Andrzej zaskoczony obrotem sprawy, zatrzymał się, wyszedł z niej i oparł się o ścianę.Ciężko dyszał.Jego nagie ciało lśniło od potu.Helena podeszła do biurka i wzięła do ręki maleńką paczuszkę.Usłyszał szelest papieru.Andrzej podszedł i zobaczył, jak kobieta przy pomocy noża do papieru zeskrobuje na dłoń białyproszek.Nigdy tego nie widział, ale był pewien, z czym ma do czynienia.Kokaina. Hel, nie jestem pewien.Właściwie jestem pewien.Nie chcę próbować twardego narkotyku.Skąd to wytrzasnęłaś? I co zamierzasz?Helena roześmiała się.Widok stojącego w rozkroku golusieńkiego, przestraszonego facetabył bardzo zabawny. Bez obaw, nie będziemy tego wciągać.Ja też nigdy nie próbowałam i nie zamierzam. To po co ci ten proszek? Andrzej podszedł do niej i pociągnął ku sobie jej dłoń. Uważaj! krzyknęła. Bo wszystko wysypiesz! Ależ jesteś niecierpliwy. Bo kazałaś mi przerwać w najlepszym momencie.Chcę się kochać.A nie& Co ciprzyszło do głowy z tą koką?Helena mrugnęła do niego, położyła się na łóżku i uniosła wysoko rozchylone nogi. Wez ten proszek i nasyp mi go do środka, nie omijając& Sam wiesz czego.Andrzej był zbyt zaskoczony, aby zaprotestować.Przekupienie Willa, recepcjonisty w Arenie, było ostatnim krokiem w drodze do celu.Elwira musiała wiedzieć, do którego pokoju pójść.I to najlepiej z kluczem.Był środek nocy,istniała obawa, że Helena nie otworzy drzwi.A ona przecież musi ich nakryć.Zdemaskować.Ukarać nędznego gnoja, który ośmielił się ją odtrącić.Poniżyć kłamcę i oszusta.Will lubił się targować.Elwira przypominała mu jego matkę, te same zacięte usta i surowatwarz.Była blada, ale opanowana.W drodze do hotelu zdążyła poprawić włosy i makijaż.I terazstała przed nim i głosem nieznoszącym sprzeciwu zażądała przysługi.Widząc jej determinację, bezskrępowania wymienił sumę.Wyjęła pieniądze.Odczepił z pęku kluczy używanego przezsprzątaczki numer 505 i podał go kobiecie. Proszę o zwrot.Mogę mieć nieprzyjemności, jak go zgubię. Gówno mnie to odchodzi usłyszał jej głos i zobaczył, jak zamykają się za nią drzwiwindy.Jadąc na piąte piętro, obmyślała plan.Nie była gotowa na to, co miała zobaczyć.Przeczuwała, że zastanie kochanków w łóżku w niedwuznacznej sytuacji.Zastanawiała się, copowinna wtedy zrobić.I co powiedzieć.Wychodząc z windy aż podskoczyła, gdy rozległ siędzwięk jej komórki. Kto dzwoni w środku nocy? spojrzała na wyświetlacz.Numer nic jej niemówił.Pewnie pomyłka.Odrzuciła rozmowę.Ruszyła w lewo, gdzie zgodnie z oznaczeniemkorytarza znajdowały się pokoje od 500 do 508.Telefon znów zawibrował.Tym razem esemes.Przystanęła. Błagam, proszę oddzwonić.To sprawa życia lub śmierci.Anna, żona Andrzeja.Zaskoczona wpatrywała się w tekst.Na chwilęzapomniała, po co tu przyszła.Zawróciła w stronę wind.Opadła na zniszczony, ciemnozielony fotelstojący w holu.Instynkt podpowiadał jej, że coś musiało się stać.Naprawdę ważnego.Podjęładecyzję. Oddzwaniam zawiesiła głos wyczekująco.Ania zaczerpnęła powietrza i z trudem wydobyła z siebie głos: Przepraszam.Wiem, że jest pózno.Szukam Andrzeja.Czy& Czy on jest z panią? ostatnie słowa ugrzęzły Ani w gardle.Zdusiła szloch. Ze mną? Dlaczego miałby być ze mną? Jest noc, o co pani chodzi? Więc nie jest z panią& powiedziała Ania powoli i mimo wszystko poczuła ulgę.Niemogła być pewna, czy Elwira mówi prawdę.Ale uczepiła się tej myśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]