[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie odnalazła się, więc przyjął, że nie żyje.Zmierć należała do codzienności, tak jak i zapach spalenizny.Wystarczyło parę zdań wypowiedzianych mimochodemprzez Agatę, żeby przeszłość wróciła.%7łeby wróciła pamięćsytuacji, słów, twarzy.Jak gdyby to wszystko było wczoraj.Uwolnić się - niemożliwe. To wszystko tkwi we mnie, jakcierń pod powieką" - pomyślał o sobie, o Stalce. Rozpoznał Kuzińskiego.Rozpoznany poczuł się zagrożony.Musiało tak być, skoro tamten przyjechał w ślad za Stalką doWarszawy.Umówili się telefonicznie.Stalko zapewne zgodziłsię na spotkanie, chciał sprawę załatwić we własnym zakresie,może przypuszczał, że się jeszcze czegoś dowie.Musiał sięliczyć z możliwością ataku.Ale bezpośredniego.I tu się mógłprzeliczyć.Rzekomy Kuziński zadziałał skutecznie za pomocąśrodków nasennych, uzyskanych zapewne od zaprzyjaznionej zZiembińską aptekarki.Tak mogło być.Czy tak było?! Dlaczego jednak zginął iKuziński? Kto jego z kolei wyprawił na tamten świat?!"Orliczspaceruje po czerniakowskiej skarpie, w myślach układa plandalszego śledztwa.Rozdział XVIIISzosa wrzyna się w las.Jego zwarte ściany rzucają cień nasunący drogą samochód.Orlicz otworzył okna na przestrzał iteraz czuje na twarzy ciepły podmuch wiatru.Oczy mimo wolibadają uważnie leśny gąszcz, wyszukując niemal niewidoczneprzesmyki, leśne dróżki.I nagle Jerzy łapie się na tym, żeocenia ten bór tucholski z perspektywy tamtych wojennych,partyzanckich lat, pod kątem możliwości ukrycia się, obrony. Zwariowałem! - złości się sam na siebie.- Muszę wziąć się wgarść" - postanawia, wracając myślą do przeprowadzonejwczoraj rozmowy.Kapitan Wacław Lipiński wpadł na ślad Hansa Fl�ga,zastępcy dowódcy jednostki SS-Waffen, przerzucanej w miarępotrzeb z dystryktu do dystryktu, by wspólnie z innymimiejscowymi jednostkami wojska i policji walczyła zpartyzantami.Jednostka brała udział w pacyfikacji na terenieLubelskiego, Kieleckiego, Krakowskiego.Wertując dokumenty Głównej Komisji do Badania ZbrodniHitlerowskich, akta procesów przeciwko zbrodniarzomwojennym, ustalił, że w jednym z więzień odbywa karę skazanyna dożywocie Fl�g.A nuż z jego pomocą uda się ustalićtożsamość Kuzińskiego? Przeczytawszy dostarczone mu aktaOrlicz zdecydował się jechać do więzienia i osobiścieprzeprowadzić tę rozmowę.Spacerując po kancelarii, do której strażnicy więzienni mielidoprowadzić skazanego Fl�ga, myślał o uczuciu grozy, jakiewzbudzał sam widok esesmanów.I jemu, i innym ludziompamiętającym okupację, ten mundur kojarzył sięnierozerwalnie z pożogą, ruinami, ze śmiercią.Ale nie z tąszybką, łagodną, nadlatującą wraz z kulą, ale tą wzywaną wmęczarniach, która opózniając przyjście przedłuża grozęumierania.Z bezsilnością wobec przemocy wroga.Ocknął się z zamyślenia na widok strażnika, wpro-wadzającego niewysokiego, szczupłego, gładko ogolonegomężczyznę o jajowatej czaszce.- Więzień Fl�g - zameldował.Przeskok od wspomnień do rzeczywistości jest takgwałtowny, że Orlicz w pierwszej chwili nie rozumie, co turobi ten stary człowiek w więziennym drelichu, o twarzypobrużdżonej zmarszczkami.Przez chwilę wpatruje się w tę twarz, jak gdyby chciałdoszukać się na niej śladów, jakie pozostały po zbrodniczejprzeszłości.Nie pozostało nic.Lisi, układny uśmiech, trwożneoczekiwanie, malujące się w wyblakłych, niebieskich oczach.Z przypochlebną gotowością do świadczenia usług odpowiadana pytania.Mówi niezle po polsku, z twardym, obcymakcentem, przekręca niektóre słowa.Siada na wskazanym mumiejscu, jak ptak wyciąga chudą szyję, przyglądając się odbitcewręczonego mu zdjęcia z pacyfikacji.- Ja, ja, to nasi - stwierdza.- Ten, o którego pan pyta, toWilhelm M�ller.Kolega.Razem byliśmy na przeszkoleniu wjednostce.Skąd pochodził? - Fl�g zaciąga się chciwiepodanym mu papierosem.Zastanawia się.Wreszcie twarz musię rozjaśnia.- Ja, ja, już wiem - mówi usłużnym tonem - jegoojciec był bauerem spod Tucholi.- To też Wilhelm - mówi, oglądając legitymacyjne zdjęcieKuzińskiego.- Ale się postarzał - wzdycha.- Tak jak i ja.Udało się.Zidentyfikował.Orlicz jest zadowolony.Odszukujena mapie wskazaną mu miejscowość.Jest zdecydowany jechaćna miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]