[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzebabyło, \e tak powiemy, bić się w jednym miejscu. Zaczynajcie panowie rzucił kapitan Corsican.Szpady skrzy\owały się natychmiast.Z pierwszego starcia się \elaza, kilkuszybkich une-deux,180 ró\nych zasłon i ripost tac-au-tac181 przekonałem się, \eFabian i Drake byli prawie jednakowo silni.Fabianowi dobrze wró\yłem: był zimny,był panem siebie, bez gniewu, prawie obojętny na walkę i niewątpliwie mniejzdenerwowany od swoich sekundantów.Harry Drake, przeciwnie, spoglądał na niegorozpłomienionym wzrokiem, pomiędzy na pół otwartymi ustami pokazywały sięzęby; głowę wcisnął między ramiona, a rysy twarzy wyra\ały gwałtowną nienawiść,nie pozwalającą mu zachować całej zimnej krwi.Przyszedł po to, by zabić i starałsię zabić.Po pierwszym starciu, które trwało kilka minut, opuszczono szpady.śaden zprzeciwników nie był trafiony.Lekkie tylko zarysowanie dostrzec mo\na było narękawie Fabiana.Drake i on odpoczywali; Drake obcierał sobie pot, zalewający jegotwarz.A burza szalała w tej chwili z całą gwałtownością.Huk grzmotów nie ustawał; odczasu do czasu rozlegał się straszliwy trzask.Elektryczność wzrastała z takąintensywnością, \e szpady były otoczone pióropuszami wyładowań jakpiorunochrony pośród chmur burzowych.Po kilku chwilach wypoczynku, kapitan Corsican dał znowu znak do rozpoczęcia.Fabian i Drake stanęli en garde.To starcie było bardziej zajmujące ni\ pierwsze.Fabian bronił się zezdumiewającym spokojem, Drake wściekle atakował.Kilkakrotnie, po gwałtownymciosie, oczekiwałem riposty Fabiana, czego jednak wcale nie próbował zrobić.W pewnej chwili, po wyminięciu w tercji,182 Drake wykonał wypad.Sądziłem, \eFabian będzie raniony w otwartą pierś.Lecz on zerwał się i na ten cios zadanybardzo nisko, wykonał kwintę183 i zadał szybki cios po szpadzie Harry ego.Tenuwolnił się, zasłaniając się szybkim półkolem, podczas gdy nad naszymi głowamibłyskawice rozdzierały niebiosa.Fabian miał dobrą okazję do natarcia.Ale nie uczynił tego.Czekał, zostawiającswemu przeciwnikowi czas na dojście do siebie.Przyznam się, ta wspaniałomyślnośćnie była w moim guście.Harry Drake nie nale\ał do tych ludzi, których mo\naoszczędzać.Wtem, Fabian opuścił swą szpadę; nic nie mogło wyjaśnić tej dziwnejnonszalancji.Czy otrzymał śmiertelną ranę, której nie podejrzewaliśmy? Cała krewspłynęła mi do serca.Tymczasem spojrzenie Fabiana wykazywało szczególne o\ywienie. Broń się pan! ryknął Drake, uniósłszy się na nogach jak tygrys, gotów rzucićsię na swego przeciwnika.Sądziłem, \e to ju\ będzie koniec dla rozbrojonego Fabiana.Corsican ju\ miałrzucić się między niego a jego przeciwnika, by nie dopuścić do zadania ciosuczłowiekowi bezbronnemu& Ale Harry Drake, osłupiały, tak\e pozostał nieruchomy.Odwróciłem się.Do walczących zbli\ała się z wyciągniętymi rękami Ellen, bladajak śmierć.Fabian nie poruszył się, urzeczony tym zjawiskiem. Ty! ty! zawołał Harry Drake, zwracając się do Ellen. Ty tutaj?Podniesiona szpada, skierowana ku górze, dr\ała mu w ręku.Mo\na bypowiedzieć, \e to miecz Archanioła Michała184 w dłoni szatana.Wtem oślepiająca błyskawica, gwałtowne światło zalało całą rufę okrętu.Zostałem prawie przewrócony i jakby odurzony.Błyskawica i grzmot zlały się wjedno.Rozszedł się odór siarki.Uczyniwszy wielki wysiłek, odzyskałem wreszciezmysły.Byłem na klęczkach.Wstałem.Spojrzałem.Ellen wsparta była na Fabianie.Harry Drake, jak skamieniały, pozostał w tej samej pozycji ale twarz jego byłaczarna!Czy\by ten nieszczęśnik, sprowadziwszy błyskawicę na koniec swej szpady,ra\ony został piorunem?Ellen opuściła Fabiana i zbli\yła się do Harry ego Drake a ze wzrokiem pełnymniebiańskiego współczucia.Poło\yła mu rękę na ramieniu& Lekkie to dotknięciewystarczyło do naruszenia równowagi.Ciało Harry ego upadło zaraz jak bezwładnamasa.Ellen pochyliła się nad trupem, podczas gdy my cofaliśmy się przera\eni.NędznikHarry nie \ył. Ra\ony piorunem! powiedział doktor, ściskając moje ramię. Ra\onypiorunem! Ach, nie chciał pan wierzyć w interwencję pioruna!Czy rzeczywiście Harry ego Drake a zabił piorun, jak utrzymywał Dean Pitferge, czy te\raczej pękło mu jedno naczynie w piersiach, jak twierdził du\o pózniej lekarz okrętowy? Niewiem.Tak czy inaczej, mieliśmy przed oczami tylko trupa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]